Jak obiecałam, wkleję moje opowiadanie (nie kopiuj, bo się zdziwisz xd [tak zawsze straszę sis]) Oto one:
Klasa IV, przyroda i wielkie BUM!
Rozdział 1
Ola i Julia to bliźniaczki. Mają
10 lat. Ola to niezbyt rozgarnięta dziewczynka, za to Julia jest 2 razy taka,
jak Ola. Obie lubią to samo, czyli rolki i nie lubią też tego samego, czyli
zadań domowych. Chociaż Julia jest wyższa to słabsza i młodsza od Oli. Mają
jasną cerę i dość długie blond włosy spięte
gumką w kucyka oraz (co jest ciekawe) oczy koloru niebieskiego. Chodziły do
klasy III a z wieloma osobami czyli z: Amelią, Kasią, Patrycją, Martą, Luizą,
Hanią, Zosią, Arturem, Marcinem, Kubą, Zenkiem, Krzysiem, Olkiem, Wojtkiem,
Patrykiem, Leonem, Robertem i Panią Alicją. Obie teraz ubierają się do szkoły.
Julia na czarno, a Ola na biało.
-Szybko!-pogania siostrę ubrana
już Ola-Bo się spóźnimy!
-Bądź cicho!-syknęła na nią
Julia-I umyj zęby! A nie, że mnie poganiasz, a sama gotowa nie jesteś!
-Jeszcze słowo to oberwiesz!-woła
Ola do Juli
-Pilnuj swojego nosa,
Ola!-krzyczy do niej Julia, chociaż są w tym samym pokoju-I ułóż swoje brudne
gacie w łazience w koszu na brudną bieliznę, a nie, że rzucasz je na moje
łóżko!
-Spadaj!-krzyknęła Ola-Jeszcze
słowo to przyniosę tu szczotkę od kibelka i wyczyszczę ci ubrania!-zażartowała
Dziewczynki już miały się bić,
kiedy przyszła ich mama.
-Cisza!-rozdziela je mama-Julia,
ubieraj się! Szybko!
-No przecież się ubieram.-odpowiada
mamie Julia
Kiedy już obie się ubrały i umyły
i uczesały i zjadły śniadanie poszły do szkoły na rozpoczęcie nowego roku
szkolnego. Będą szły do 4 klasy. Pobiegły w swoich sukienkach na boisko, gdzie
dyrektor zaczynał już przemawiać, ale bardzo długo szukały swojej klasy. W
końcu zobaczyły Martę, której bardzo nie lubią, ale i tak do niej podeszły.
Powiedziała, że reszta klasy stoi tam i faktycznie pokazała resztę klasy, co
zdziwiło Olę i Julię. Podeszły do klasy i od razu zaczęły rozmawiać z Zosią i
Hanią, ale jakaś pani obok ciągle mówiła (a właściwie syczała), że jej synek
jest w pierwszej klasie i że chce zobaczyć jaki jest ‘’cudowny’’. Oczywiście
dziewczynki nadal rozmawiały choć trochę ciszej. Jak jakieś dziecko może być
‘’cudowne”?
-Dziewczyny wiecie, że będzie aż
jedenaście przedmiotów?-zapytała Hania-Ja to wiem!
Hania ma starszą siostrę, dlatego
wie więcej od reszty klasy, ale za to się ciągle przechwala. Pomimo tego,
dziewczynki ją lubią. Po całej ceremonii, gdy poszli do klasy swojej pani,
która ma na imię Agnieszka i uczy plastyki (co bardzo ucieszyło dziewczynki, bo
nie lubią rysować, malować itd.) i otrzymały plan lekcji. Oczywiście obie
policzyły wszystkie przedmioty. Ech, okazało się, że Hania miała rację. Potem
długo pani Agnieszka pomagała dzieci usadzić, aż w końcu wszyscy siedzieli na
swoich miejscach. Ławki były podwójne, co bardzo zdziwiło dziewczynki, bo
myślały, że będą takie, jak w klasach I-III. Pani nie posadziła ich razem i
bardzo dobrze, bo biłyby się na każdej lekcji. Julia siedziała z Luizą, a Ola z
Kasią. Następnego dnia, w szkole pierwszą lekcją był język polski. Pani
przypominała litery alfabetu, co wydało się dziewczynkom nielogiczne, ponieważ
już się go uczyły. Potem czytały jakieś opowiadanie czy wierszyk (żadna nie
wiedziała co to), a pod koniec dostały (czego bardzo nie lubią) zadanie domowe.
Miały napisać kilka zdań o wakacjach, dlatego bardzo się ucieszyły choć tego
typu zadań nienawidziły najbardziej. Lubiły za to zadania w których trzeba było
nauczyć się czytanki. Drugą lekcją był wf. Uczyły się prowadzić rozgrzewkę.
Były po niej tak zmachane, że z Hanią i Luizą spytały się pani czy mogą się
napić! Oczywiście pani pozwoliła. Po wf była przyroda. Miały dziwny temat
,,Pierwsza lekcja przyrody”. Właściwie cała klasa uważała ten temat za trochę
nienormalny, bo przecież wiedzieli, że to ich pierwsza lekcja przyrody. Potem
miały jeszcze angielski i kolejny polski. Ostatnia była matematyka. Miały dość
mało zadane więc szybko wybiegły na dwór, bo było jeszcze ciepło. Jeździły na
rowerach, skakały na skakankach, grały w siatkówkę, huśtały się. Potem wróciły
do domu, odrobiły lekcje i zjadły kolacje. O ok. 21:20 poszły spać. To znaczy
ich mama tak myślała. Tak naprawdę, to urządziły sobie ,,walkę na poduchy”. W
końcu godzinę później poszły spać tylko, że się obudziły. I zaczął się konkurs
na rzucanie do celu, czyli do śmietnika papierkami. Wiem, nie ma to w ogóle
sensu no, ale co. Dziewczynki to dziewczynki i nikt tego nie zmieni. A poza
tym, Ola i Julia bardzo lubią bezsensowne gry i zabawy, np. berka (w którym
Julia biega za Olą aż się zmęczy i wtedy Ola wygrywa), w rzucankę (w której Ola
obrywa po twarzy piłką od Juli, oczywiście piłką rzuconą). Lubią bawić się też
w…bitwę wodną (która najczęściej kończy się tym, że obie są całe mokre i mama
mówi, że nie mają równo pod sufitem). Czasem bawią się też z chłopakami. To
znaczy z Jackiem i Jurkiem (także bliźniakami, ślicznymi blondynami), Kacprem i
Patrykiem (potocznie zwanym Ptyś) oraz z Kasią, Basią i Asią (te z kolei są
trojaczkami, brunetkami). Oczywiście żadne z nich nie chodzi z Julią i Olą do
szkoły, czy klasy. Założyli klub The Best Kids Club, w skrócie TBKC. Swoją bazę
mają w starym domku na drzewie brata Kacpra i Ptysia, Filipie. Chłopcy odnowili
go od zewnątrz, a dziewczynki od wewnątrz. Wyglądał dość ładnie. Gdyby nie…
-Kacper! Gdzie ty?! Chodź
tu!-woła Julia
-No już idę, już idę.-odpowiada
Kacper
-Zobacz tu! Co to ma być?! Taka
dziura?!
-Oj tam, oj tam.
-Nie oj tam, oj tam tylko jazda
po deski i załataj tą dziurę!
-Nie mamy już desek!
-O matko, to co za problem iść i
je kupić?!
-Taki, że tu NIE SPRZEDAJĄ desek!
-Trudno, przez ciebie domek…
-Baza…
-Domek, baza wszystko jedno.
Przez ciebie BAZA będzie wyglądać jak po drugiej wojnie światowej!
-To sama idź i kup te deski!
-Wiesz co? Nie chce mi się!
-Trudno…-powiedział Kacper, gdy Julia
odeszła-Co za…hmm…leniuch! Tak leniuch!
Tak więc w domku, przepraszam
BAZIE naszych dziewczynek została dziura. I chyba tam już zostanie…
Rozdział 2
Kolejny dzień zaczął się niemiło.
Julia zgubiła kieszonkowe, Ola nie odrobiła zadania z angielskiego, taty nie
było, bo pojechał w delegacje, a mamę bolała głowa. Gdy dziewczynki poszły do
szkoły…
-Wiesz co? Jesteś wprost
genialna!-powiedziała sarkastycznie Julia-Wiesz, że ci się oberwie od pani?
-Cicho, lepiej pilnuj swoich
kieszonkowych, bo coś im zrobię.-odegrała się Ola
-Ble, ble, ble!
-Bla, bla, bla, bla, bla!
Wtedy rozpoczęła się bitwa
na…eee…BLEBLOWANIE!
-Dziewczęta, spokój.-powiedziała
jakaś pani
Dziewczynki tylko krzywo na nią
spojrzały.
-Wiesz co?! Jesteś
głupia!-bąknęła Ola
-No chyba ty!-odpowiedziała Julia
I znowu zaczęły się
przekrzykiwać.
-Nie zgubcie języka.-powiedział
jakiś chłopak, znajomym głosem
-Leon?-powiedziały równo
-No jasne, że ja. Chodźcie już,
bo się spóźnimy.
Leon to chłopak z klasy
dziewczynek. Podoba się im. I to bardzo. Gdy była 3 lekcja-przyroda, pani
powiedziała, że mają się dobrać w pary. Bez pary zostały tylko Ola, Julia,
Marta i Leon. Teraz była szansa dla bliźniaczek. Ale pani zadecydowała…
-Ola, Julia, Marta i
Leon…-powiedziała-Wiem! Ola z Julią i Marta z Leonem.
Dziewczynkom opadła szczęka.
Marta uśmiechnęła się szyderczo. Jej też Leon się spodobał. Przynajmniej
dziewczynki tak myślały. Tak naprawdę, słyszała, że podoba im się chłopak z jej
pary. Na przerwie dziewczynki zaczęły obgadywać (nie)koleżankę z klasy.
-Widziałaś jak ona się
uśmiechnęła?!
-Niestety.
-Ona jest jakaś dziwna. I to
bardzo.
-No chyba wiem, że jest
stuknięta.
-Wiesz co? Mam plan…
Po tych słowach spojrzały się na
siebie porozumiewawczo. Wiedziały co to oznacza. Marta będzie miała
przechlapane.
Dużo, oj dużo tego napisałam. Chcesz to kliknij na klawiaturze F5 i czytaj jeszcze raz :)
~@@ZochaXD@@
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz